nie, no ja takich skojarzeń co do Pana Ryszarda nie mam he, he
fajnie czasem porozmawiać z kimś kto mnie lubi i jest życzliwy
ja w sumie chyba do każdego człowieka sie dostosuję
ale czuje zastój energii z powodu tego że tam mieszkam
ciągle mu mówię, że sie wyprowadzam, a zabrać się za to nie mogę
no bo być może że tylko na dwa miesiace i pół, i z powrotem przeprowadzka do rodziców.
chociaż teraz najlepszy czas na szukanie stancji, bo później studenci pozajmują (dlatego właśnie późną jesienią wprowadziłam się tam, po pierwsze w środku miasta, po drugie tanio, reszta dobrych miejsc zajete było)
każdy współlokator jakieś wady ma
i trzeba się dłuższą chwilę przyzwyczajać
******************************************************************************************************************************************************************
ojejku ale mi się spać zachciało
chciałam napisać, o czymś zaczęłam mysleć i chyba przysnęłam nawet (łój, coś źle ze mną he, he)
A! Miałam napisać, że fajne zdjęcia porobiłam dzisiaj nad rzeką
taka żółta powodziowa woda jeszcze na Bobrze, róże rozrośnięte na wielgachnych wierzbach nad drogą, którą się kiedyś dojeżdżało do drewnianego mostu, a teraz tylko do żwirowni, później jest usypany wał, a jak jego się przejdzie prowadząc rower, to droga się urywa na wodzie - most rozebrany. Jak jechałam nad rzekę, skręcając jeszcze na wsi w polną drogę, która zakręca za strumieniem, to sie okazało że w tym roku strasznie zarosła i wysokie trawy tylko smyrgały mnie po gołych łydkach
bo ja oczywiście w spódniczce na tym rowerze, a zaraz mnie piecze pokrzywka. Najgorzej jest, jak w czas kwitnienia traw dzikich i tych hodowanych, zbożowych, położę się na trawie np. żeby sie opalać, to wtedy plecy całe w ogniu czerwone. Wracałam już naokoło, ulicą
piękna pogoda była
rano też szłam ze wsi do wsi z autobusu i bardzo przyjemnie mi się szło
lubię gdakanie kur
zaraz robi się tak swojsko