Właśnie wróciłam i na świeżo coś tam opisze. No więc koncert ogólnie dla VIPów, przy scenie byly rzędy krzesełek Vipowskich, a my, plebs musielismy stac dalej, za barierkami. Było sztywniacko, na Adzie nikt nawet braw nie bił. Ja, moja koleżanka i mama pokazałyśmy Michałowi, że Rzeszów potrafi się bawić, piszczałyśmy i śpiewałyśmy. Michał zaśpiewał na początek Fever, potem you are so beautiful, czas nas uczy pogody i dzwiny jest ten świat i zszedł ze sceny, ale my, może ktoś jeszcze ale nie słyszałam, zaczęłyśmy krzyczeć o bis, no to wyszedł powiedział, że się nie spodziewał prośby o bis i zaśpiewał sweet child o'mine. Ogólnie naprawde drętwo, ale Michał dał rade
Filmiki zgram jutro.