Dusiła mnie dzisiaj zmora A wszystko to przez naszą Sandrę którą chcieli Arabii kupić!
Przyszła do mnie i się pyta, czy bym nie pomogła jej czegoś otworzyć, czy uruchomić, nie pamiętam bo byłam we śnie
Poszłyśmy ciemnymi korytarzami do wspólnej dla turystów kuchni, nie pamiętam dokładnie, ale włączył nam się ekspres do kawy i szalał - jakby tam był duch
Zaglądnął też jakiś facet, ale Sandra się jego nie bała, może go znała. No nic, dziewczę poszło sobie do mamy a ja przysnęłam na krześle. Budzę się, nadciąga zjawa
wygląda jak męski tors oderwany
i ja już wiedziałam, że to
zmora! Siadła mi na piersi i nie mogłam powietrza złapać
Już lekko wybudzona powtarzałam w myślach - zejdź ze mnie zmoro! - zejdź ze mnie zmoro!jak troszkę oprzytomniałam (a jeszcze mi przez myśl przeleciało, że jestem opętana może przez ducha
) skrzyżowałam palce w znak runy "naudiz" (to taki krzyż przekrzywiony, do ochrony) Zwróciłam się do przewodnika duchowego, którego nie mam i klepałam formułkę do anioła stróża (formułkę z kościoła: "Aniele Boży, stróżu mój....") Dopóki nie zdało mi się, że mi mignął, dopóki nie oblało mnie światło, nie mogłam się ogólnie uspokoić
Ja oczywiście w nic takiego jak duchy nie wierzę. Mam astmę, w pokoju, było bardzo duszno. Jak się duszę, to się boję, a jak się boję, to tez się duszę, taki krąg
Nie wierzę w żadne mary! To, że na toaletce stoi teraz oparta karta z runą "naudiz" a na oknie jest zawiązana czerwona kokardka (z braku czerwonych pelargonii) to wszystko jest tak tylko - na wszelki wypadek