Byłam wczoraj w kościele
nie nadaję się tam, odeszłam całkowicie od wiary, czy też kościoła
nie dałam rady odmawiać tych modlitw które nic dla mnie nie znaczą oprócz zniewolenia ludzi
Bardzo był miły, młody ksiądz
kazanie miał ładne i mówił że pierwsi chrześcijanie wychodzili w czas wielkiej nocy i tańczyli, i mówił, że to ludzie w sobie zagubili. Że nie odradzają się w Chrystusie. Ja się odradzam (chociaż nie nazywam tego że w Chrystusie, tylko w duchu) ja czułam radość i nie mogłam usiedzieć, bo chciałam tańczyć; jak dziecko z adhd kręciłam się na ławce, oglądnęłam wszystkie zawijasy pomalowane na drewnianym suficie, wszystkie szpary w murze, nowe szybki w oknach i swoje kozaki. Może nie mają ochoty ludzie tańczyć, bo msze są w grobowym nastroju prowadzone, z namaszczeniem i cały czas jakoś tak w bojaźni do boga. Ojej Ojej Ojej cholera, jakiej b.o.j.a. ź.n.i? jakiej no kurcze, jak wszystko co duchowe jest miłoscią i jest pięknem i dobrocią i przebaczeniem.
Przyglądałam się dzieciom w pierwszej ławce i wszystkim ludziom w ławkach, przecież ta duchowość jest w nich, to oni ją w sobie niosą, każdy człowiek każdy jest rozświetlony duchem i to oni tego ducha wprowadzają do kościoła. Religia ma w tym pomóc, ja rozumiem, ale jakoś tam za dużo jest zakazów i nakazów i powagi i cały czas mówią że człowiek jest niczym, a to nieprawda, bo każdy człowiek jest wspaniały. Chyba tylko, że nie każdy tego w sobie szuka.
Bardzo czułam dużo "energii" czy jak zwał tak zwał, ale to radość jest ta energia, taka że tylko tańczyć. Ale to nie mury kościoła ani księża , tylko ludzie którzy na chwilę się zatrzymali i otworzyli na ducha.
Dobra, bardzo dziwny post
bardzo, ale mało już kto tu czyta
muszę się przyzwyczaić że większość ludzi czuje inaczej jak ja, i że będą zawsze nie dowierzać, albo jeszcze pewniejsze oceniać według własnych doświadczeń, no muszę się przyzwyczaić i nie brać tego co mówią pod uwagę.
Zobaczę, może zacznę zaglądać do kościoła i przycupnę tak z boczku, nie chcę brać udziału w liturgii, nie potrzebne mi sa w ogóle ramy (zapomniałam słowa, takie słowo co oznacza, że wszystko robimy tak samo i to daje poczucie bezpieczeństwa ludziom, ) w tym względzie nie potrzebuję bezpieczeństwa, bo bezpieczeństwo mam w sobie, na zewnątrz może się wszystko zmieniać.
Chciałam o tym napisać, że tak czuję jak czuję.
Ogólnie, lepiej o takich rzeczach nie myśleć. i nie mówić, ale tak pobocznie sobie zapisałam akurat