Może warto podpowiedzieć. Od tego ma się przyjaciół.
Porozmawiajcie z Michałem na temat nauczyciela emisji. Michał śpiewa na niedomkniętych strunach głosowych. Taka przypadłość, nie pozwala poprawnie osadzać dźwięku. Efekt - muzyka sobie, głos sobie. Brak harmonii.
Śpiewając w ten sposób, nie ma szans osadzać prawidłowo dźwięków. Wychodzi brak spójności. W studiu słychać bardzo. Na koncertach, można zatuszować to ozdobnikami. Jeśli są żywe instrumenty, jeszcze łatwiej. Nie szukam w sieci przyjaciół, nie nie:) Tyllko tak czytam Wasze bzdetne przekomarzania i śmiech na sali. Pewnie to nieważne , co napisałam, ale taka głupota przyszła mi do głowy. Pociągnijcie temat, dla dobra Szpaczka.